Co robi „rozsądna polska kobieta” gdy widzi, że gang bandytów napadł na sąsiada i wymordował całą rodzinę (Czeczenia)? Nic.
Co robi, gdy napadł na drugiego sąsiada i zajął mu 1/3 posiadłości (Gruzja)? Nic.
Co robi, gdy napadł na trzeciego sąsiada, który jeszcze się przed gangiem broni i błaga o pomoc? Spiernicza do kuchni i zamyka okiennice.Dzwoni na policję (NATO) i prosi o patrolowanie okolicy, ale policja odmawia, zapewniając tylko, że „w razie czego, jej dom jest bezpieczny, bo opłaciła składkę”. No to czeka, aż „wielka, wspólna rodzina” sąsiadów(UE) podejmie jakieś decyzje o pomocy napadniętemu – sama nie użyczy mu nawet grabi do obrony. Zupełnie nie widzi, że ta „wielka, wspólna rodzina” sąsiadów mieszka na bezpiecznym, ogrodzonym i permanentnie pilnowanym przez policyjne patrole osiedlu. Zamyka okiennice i uważa, że w ten sposób zapewniła sobie bezpieczeństwo. Tak się zachowuje „rozsądna polska kobieta” czy durny garkotłuk?
